wtorek, 4 grudnia 2007

O łamaniu chust

Jak już wiadomo chusty są tkane specjalnym splotem. Różne firmy mają swoje techniki, ale cel jest wspólny: jak największa wytrzymałość materiału i elastyczność chusty taka, by nie wyciągała się w trakcie noszenia i nie osiadała pod ciężarem dziecka. Im lepiej podtrzymująca chusta, tym lżejsze wydaje się dziecko, tym dłużej można nosić nie odczuwając dyskomfortu.
Niestety ma to swoją cenę - większość chust po wyjęciu z pudełka nie zachwyca miękkością. Odpowiednie traktowanie na szczęście potrafi sprawić, że chusta się zrobi miękka i milutka jak flanelkowy kocyk (Indio czy Nino) albo przynajmniej przyjemnie miękka (paski Didka czy Storczyki).

Co pomaga chuście zmięknąć, oprócz noszenia oczywiście:
częste pranie w miękkiej wodzie (polecam dosypywanie zmiękczaczy lub choćby sody oczyszczonej)
suszenie w suszarce
Oczywiście w kwestii prania należy przestrzegać zaleceń na metce, bo choć większość chust pierze się w 60 stopniach i suszy w suszarce, to bywają wyjątki. Niestety mam w tej kwestii bolesne doświadczenie z chustą z dodatkiem wełny. Zdecydowanie nie należy jej wirować.
prasowanie (z parą najlepiej)
siedzenie na chuście
spanie na chuście
zaplatanie w warkocze (o tym napiszę osobno)
robienie z niej hamaka
oraz wszelkie barbarzyńskie zabawy z chustą, które zmuszą tkaninę do pracy i rozciągania.

Są chusty mniej i bardziej podatne na łamanie. Vatanaie, żakardowe Didymosy dość szybko robią się milutkie. Indio Didymosa (a już zwłaszcza Indio z konopią) wymagają cierpliwości, ale osiągają miękkość flaneli. Aż trudno uwierzyć jak milutka potrafi być chusta, dopóki się takiej nie pomaca. Sporo cierpliwości wymagają też Storchenwiege. Nie wiem jak idzie z Laną, tu chyba zasięgnę info u Visenny, bo ona ma z nią doświadczenia. Nowa Lana ma urok krzyżówki koca z włosienicą, ale za to oferuje niezapomniane wrażenia w noszeniu - najcięższe dziecko traci w niej na wadze.
Ogólnie mam wrażenie, że szybkość mięknięcia jest funkcją właściwości podtrzymywania - im trudniej idzie łamanie chusty, tym lepiej podtrzymuje ona dziecko.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hmmm, to ja juz nie wiem, czy te chusty łamac, czy nie... Bo z tego, co piszesz wynika, ze im bardziej zlamana chusta, tym mniej stabilnie sie nosi dziecko i jest ono ciezsze.
Ja mam Nati i na poczatku nosilo sie rewelacyjnie, a im bardziej chusta jest znoszona, tym trudniej mi jest ladnie zamotac dziecko.
Mkoltun